wtorek, 23 września 2014

Prolog

W murach Hogwartu echem odbijały się kroki osoby, która pierwsza opuściła różdżkę nad zimnym ciałem Albusa Dumbledora. Brązowowłosa dziewczyna jednym mocnym pchnięciem otworzyła drzwi prowadzące do gabinetu najbardziej znienawidzonej przez uczniów osoby w zamku. Jedna, mała łza spłynęła powoli z policzków dziewczyny na kamienną posadzkę.
- Dlaczego... - z jej gardła wydostało się przepełnione smutkiem słowo.   Czarodziej w swoich nieśmiertelnych, czarnych szatach odwrócił powoli głowę.
- Dlaczego go zabiłeś... Dlaczego... ? - z trudem dokończyła dziewczyna.
    Czarne oczy Severusa Snape'a były skupione na płaczącej. Niewiarygodne, jak bardzo była do niego podobna...
- Zawsze się zastanawiałem, dlaczego nie zostałaś przydzielona do Ravenclawu... - powiedział swoim zwykłym, chłodnym głosem Snape. - Jesteś taka mądra... Ale proszę, nie płacz. Nie lubię gdy płaczesz...
- Dlaczego... - powtórzyła pytanie.    Severus omiótł wzrokiem całe pomieszczenie, jakby szukał pretekstu do zakończenia rozmowy.
- Jak się domyśliłaś?
- Jesteś jedyną osobą, która mogłaby czegoś takiego dokonać. Co prawda, każdej nocy, od chwili gdy powiedziałeś mi kim jesteś, dręczy mnie koszmar o twoim Mrocznym Znaku. Jednak wiem, że nie zabiłbyś nikogo bez przyczyny. Więc spytam cię po raz ostatni - Dlaczego?
- Ruthi... to nie jest takie proste...
- Nic nie jest proste...
- Nie zrozumiesz... Nie jestem jedyną osobą która mogłaby to zrobić... teraz...
   W oczach dziewczyny pojawił się strach. Coś, co nie miało nigdy zagościć w jej sercu. Coś, czego miała się wystrzegać i coś, czego nie miała prawa czuć.
- Śmierciożercy... jak się tu dostali?
- Młody Malfoy miał naprawić Szafę Zniknięć i... zabić. Ja miałem tylko pozyskać zaufanie Voldemorta... Składałem Wieczystą Przysięgę, że będę chronić Dracona... Nie miałem wyboru... To było planowane od dawna...
      Szesnastolatka zamknęła na chwilę oczy, aby móc pozbierać nadmiar myśli. Kilka razy nabrała do płuc nasycone oparami po eliksirach powietrze.
- Są tu... Tak?
- Tak...
   Otarła dyskretnie kilka łez.
- Chcesz mnie im przedstawić. Prawda..? Chyba, że chcesz mnie trzymać w ukryciu przez następne szesnaście lat...
  Przez chwilę strzała współczucia była bardzo blisko od kamiennego serca nauczyciela. Jednak tłustowłosego dupka z lochów nie zawsze da się zestrzelić, a stare, skryte w sobie nietoperze zawsze pozostaną tylko starymi, skrytymi w sobie nietoperzami.
- To będzie konieczne, Ruth. Nie możesz przecież się tu ukrywać całe wakacje. Tu będą Śmierciożercy. - nauczyciel wlepił wzrok w podłogę. - Od września Hogwart nie będzie już taki sam. Nie będzie już takich samych nauczycieli... Lekcje nie będą wyglądać tak samo... Szkoła będzie się rządzić innymi prawami... Mam do ciebie prośbę: Spakuj swoje rzeczy, a gdy w szkole nie będzie innych uczniów, pójdziesz do dormitorium Ślizgonów, rospakujesz się i znajdziesz jakaś Ślizgońską szatę. Swoją schowasz. Od dzisiaj nikt nie może się dowiedzieć o tym, że jesteś Gryfonką. Zrozumiałaś?
- Tak... Tak, tato...
   Odwróciła się na pięcie i wyszła z gabinetu. Udała się do jej ulubionego miejsca w zamku - na schody prowadzące do jednej z wierz, do której już od dawna nikt nie przychodził. Pozwoliła aby światło wchodzącego słońca ześlizgiwało się po mokrych śladach łez na jej twarzy.
    Ten stary nietoperz dał jej fałszywe nazwisko - Raven, aby mogła wtopić się w tłum innych uczniów Hogwartu. Dał jej także zwykłe imię - Ruth, które nosiła co piąta dziewczynka w mugolskim świecie. Dawał jej wszystko czego potrzebowała. Fizycznie. Nie dawał jej miłości, zrozumienia i informacji. Severus Snape chciał bowiem za wszelką cenę chronić swoją jedyną córkę. Uważał, że jeśli nie powie on Ruth wszystkiego o niej, o nim, i o jego przeszłości, Voldemort nadal będzie uważał Snape za swojego oddanego sługę. Ruth czasem popadała w zadumę ''Co-By-Było-Gdyby-Wiedziała'', i po bardzo długich konsternacjach zawsze popierała ojca. Im mniej wie, tym dłużej będą bezpieczni.
  Jednak jakaś cześć dziewczyny chciała poznać odpowiedzi na pytania, których nigdy nie zadałaby ojcu. Teraz wszytko miało się zmienić. Zostanie przedstawiona Voldemortowi i Śmierciożercom. Będzie musiała ukryć swoją Gryfońską duszę w skórze Ruth Snape - wrednej i samolubnej Ślizgonki. Stanie się taka jak ojciec - będzie dusić w sobie każdy uśmiech, straci poczucie bezpieczeństwa, o które i tak trudno, będzie wiecznie grać, aby przetrwać. Ile będzie mogła ciągnąć to przedstawienie?

3 komentarze: